Na starcie sezonu Rebecca Sramkova została bezlitośnie zmiażdżona przez Igę Świątek na kortach Australian Open, a potem zaliczyła nieudane występu w Linzu oraz Abu Zabi. W Dosze sprawiła jednak ogromną niespodziankę, ogrywając w drugiej rundzie turnieju WTA 1000 – w dwie godziny i 21 minut – 3:6, 6:3, 7:5 Mirrę Andriejewą. Tym samym jest już o krok od możliwości zrewanżowania się Polce. By móc o tym myśleć, musi jednak najpierw pokonać jeszcze Jelenę Rybakinę.
Zajmująca 46. miejsce w światowym rankingu Rebecca Smrakova przyleciała do Kataru, mając zapewne w głowie jeszcze tęgie lanie, jakim skończył się jej mecz drugiej rundy Australian Open z Igą Świątek. 28-latka wytrzymała wówczas na korcie przez zaledwie 61 minut i zdobywając jedynie dwa gemy przegrała 0:6, 2:6. A później wcale nie radziła sobie lepiej. Jej występ w Linzu także zakończył się na drugiej rundzie (wyeliminowała ją wówczas Rosjanka Anastazja Potapowa), natomiast w Abu Zabi odpadła już po pierwszym meczu, w którym górą była szwajcarska tenisistka – Belinda Bencic (6:2, 3:6, 6:1).
Mirra Andriejewa natomiast – obecnie 15. rakieta świata – ma za sobą udany początek sezonu. Mógł on zapewne być jeszcze bardziej spektakularny, gdyby nie… Aryna Sabalenka. Liderka rankingu WTA w ostatnich tygodniach wręcz prześladowała nastoletnią Rosjankę – najpierw wyeliminowała ją w półfinale imprezy w Brisbane, a następnie w 1/8 finału wielkoszlemowego Australian Open. To Rosjanka była więc faworytką starcia z Rebeccą Sramkovą.
WTA 1000 Doha. Mirra Andriejewa wypadła z drabinki. Mogła trafić na Igę Świątek
Pierwszy set rozpoczął się od wyrównanej walki. W czwartym gemie Mirra Andriejewa miała dwie okazje, by przełamać rywalkę, lecz nie wykorzystała dwóch break pointów. To samo po chwili zrobiła Rebecca Sramkova, a następnie straciła swój serwis, w konsekwencji przegrywając premierową odsłonę spotkania 3:6.
Kolejna sensacja w Dosze. Mistrzyni olimpijska za burtą, wypada z drabinki Świątek
Druga partia pełna już była przełamań, którymi kończyły się gemy numer dwa, trzy i cztery, a także sześć i siedem. Trzy z nich padły na korzyść reprezentantki Słowacji, która tym samym odwróciła losy meczu, przedłużając spotkanie o trzeciego, decydującego seta. Jak się okazało, był on najbardziej zacięty.