Iga Świątek szczerze podsumowuje rok, w którym “nie była superbohaterką”
Iga Świątek miała w tym roku kilka trudnych momentów i nie osiągnęła wszystkich założonych celów, ale stara się docenić wszystko, co się wydarzyło – zarówno dobre, jak i złe – i z nadzieją patrzy w przyszłość na kolejne wyzwania.
Po szokującej porażce w trzeciej rundzie Australian Open, Polka zdołała się odbudować, triumfując po raz trzeci z rzędu na kortach Rolanda Garrosa. Następnie jednak znów odpadła wcześnie, w trzeciej rundzie Wimbledonu, a jej występ w US Open zakończył się niespodziewaną porażką w ćwierćfinale z Jessicą Pegulą.
Na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, gdzie była zdecydowaną faworytką do złota, Świątek przeżyła bolesną porażkę w półfinale z Zheng Qinwen. Choć udało jej się zdobyć brązowy medal, nie było tajemnicą, że przyjechała po najwyższe trofeum.
Pod koniec 2024 roku straciła również pozycję liderki rankingu WTA na rzecz Aryny Sabalenki i nie obroniła tytułu mistrzyni WTA Finals.
Jeśli chodzi o osiągnięcia, Świątek zdobyła w tym roku pięć tytułów, a największe sukcesy odniosła na kortach ziemnych, triumfując w Madrycie, Rzymie i po raz trzeci we French Open. Do tego dołożyła zwycięstwa w Doha i Indian Wells na początku sezonu.
W tym roku Polka przekroczyła granicę 100 tygodni na pozycji numer 1 światowego rankingu, zajmując już siódme miejsce na liście wszech czasów z łączną liczbą 125 tygodni na szczycie. Ponadto poprowadziła Polskę do pierwszego w historii półfinału Billie Jean King Cup.
Na papierze był to nadal świetny sezon, ale ostatnie osiągnięcia i forma Aryny Sabalenki sprawiają, że wydaje się, iż to Białorusinka przejęła tytuł najlepszej tenisistki świata.
“Chciałabym podziękować za ten sezon. Przede wszystkim dziękuję sobie i mojemu zespołowi, bo to był kolejny niezwykły rok. To był sezon, w którym nie byłam superbohaterką, ale zaakceptowałam to, stawiając czoła nowym wyzwaniom, ciężko pracując, doceniając kolejne etapy i odblokowując nowe osiągnięcia” – podsumowała pięciokrotna mistrzyni Wielkiego Szlema w poście na Instagramie.
“Ale co najważniejsze, kończę ten rok z ogromną satysfakcją i dumą z mojej wytrwałości, siły oraz wszystkiego, co zrobiłam i osiągnęłam, co mówi więcej niż jakiekolwiek słowa. Czas na odpoczynek i reset. Moje ciało i umysł tego potrzebują. Dziękuję wszystkim życzliwym i wspierającym osobom, które towarzyszą mi w tej podróży. Do zobaczenia wkrótce!”
Świątek dała z siebie wszystko dla Polski w Maladze
Podczas finałów Billie Jean King Cup w Maladze wiceliderka rankingu WTA zrobiła wszystko, by osiągnąć jak najlepszy wynik dla swojego kraju.
Po tym, jak Czechy wygrały pierwszy mecz ćwierćfinałowy, Świątek stoczyła thriller z Lindą Noskovą, triumfując 7-6(4), 4-6, 7-5, co doprowadziło do decydującego starcia. W decydującym meczu deblowym Polka ponownie pojawiła się na korcie wraz z Katarzyną Kawą, a duet sensacyjnie pokonał liderki rankingu deblowego – Katerinę Siniakovą i Marię Bouzkovą 6-2, 6-4, zapewniając Polsce pierwszy półfinał w historii tych rozgrywek.
“To niesamowite, że udało nam się zapisać się na kartach historii Polski – spełniło się moje marzenie. Kilkukrotnie nie mogłam zagrać w tych zawodach, ale teraz miałam szansę i chciałam zrobić coś wielkiego. Jestem bardzo szczęśliwa, że w końcu się udało, a ten turniej jest wyjątkowy” – powiedziała była liderka rankingu po historycznym osiągnięciu.
Po ciężko wywalczonym zwycięstwie nad Czeszkami Świątek znów stanęła przed trudnym zadaniem, gdy Włochy objęły prowadzenie w półfinale.
Polska gwiazda zdołała odwrócić losy meczu z Jasmine Paolini, wygrywając 3-6, 6-4, 6-4, ale w decydującym deblu Świątek i Kawa przegrały po zaciętym pojedynku 5-7, 5-7.
Po wszystkim 23-latka przyznała, że czuła zmęczenie jak nigdy wcześniej po spędzeniu na korcie prawie 11 godzin w pięciu meczach rozegranych w Maladze.
“Nie sądzę, żebym jutro czuła jakąkolwiek siłę; czuję, że całe moje ciało jest obolałe. Na pewno rozegrałam kilka dobrych meczów w tym tygodniu, chociaż dzisiaj po prostu próbowałam przetrwać fizycznie, ale cieszę się, że zachowałam koncentrację w obu meczach. W poprzedniej rundzie moja gra nie była idealna, ale w kluczowych momentach singla wykorzystałam swoje szanse. Teraz zacznę 2025 rok z nowymi celami, czekam na to z niecierpliwością, bo nie miałam zbyt wiele czasu na treningi z Wimem (Fissette), więc będzie dobrze wypróbować nowe rzeczy” – powiedziała Świątek.