Do zakończenia okresu zawieszenia Igi Świątek zostały już tylko godziny, ale echa afery dopingowej z jej udziałem nie cichną. Było kwestią czasu, kiedy stanowczy głos w tej sprawie zabierze Jan Tomaszewski. Bohater z Wembley nie mógł przejść obok tematu obojętnie. Tym razem jednak totalnie zaskoczył. – To trzeba wyjaśnić! Ona sama nie wie, na czym stoi. Nikt z nas nie wie, co się naprawdę stało – obwieścił w rozmowie z “Super Expressem”.
Jan Tomaszewski żąda wyjaśnień w sprawie, która… wygląda na wyjaśnioną. Okoliczności, w jakich zakazana substancja trafiła do organizmu Igi Świątek, nie są tajemnicą. Trimetazydyną (TMZ) zanieczyszczone były przyjmowane przez zawodniczkę tabletki z melatoniną.
Niedawna liderka światowego rankingu została potraktowana łaskawie. Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) mogła orzec czteroletnią dyskwalifikację. Skończyło się tymczasem na sankcji symbolicznej. Świątek została zawieszona na miesiąc.
W tej chwili, ta sytuacja jest niewyjaśniona! – grzmi Tomaszewski w rozmowie z “Super Expressem”. – Wiadomo, że jej szpilę chcą włożyć, bo była numerem jeden na świecie. Tutaj ja uważam, że powinno się tę sprawę wyjaśnić. Wyjaśnić i zamknąć! Jestem przekonany, że jeśli dojdzie do wyjaśnienia i wszyscy dowiemy się, o co chodzi, to Iga bardzo szybko odzyska nr 1 na świecie.
Iga Świątek pokazała, jak trenuje. Błyskawiczna odpowiedź Aryny Sabalenki
Zawieszenie Igi Świątek wygasa 4 grudnia. Czy to naprawdę koniec jej koszmaru?
Wydaje się, że jedynym znakiem zapytania pozostaje w tej chwili reakcja Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Jeśli podmiot kierowany przez Witolda Bańkę złoży w tej sprawie odwołanie w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu (CAS), polska tenisistka może mieć poważne kłopoty.
Trwa nerwowe wyczekiwanie na ruch WADA. Tymczasem Tomaszewski sugeruje, że należy jeszcze raz przeprowadzić gruntowne dochodzenie. Ma ono odpowiedzieć na pytanie: co się naprawdę stało?
– Ona w tej chwili sama nie wie, co jest grane – przekonuje legendarny bramkarz. – To trzeba wyjaśnić! Ona sama nie wie, na czym stoi. Nikt z nas nie wie, co się naprawdę stało. A jeszcze zawodniczki poszczególne, czy fachowcy, mówią “nie no, tu dyskwalifikacja powinna być”. Ktoś nawet rzucił o dożywotniej dyskwalifikacji. To idzie w świat.