Iga Świątek udowodniła, że jej pozytywny wynik antydopingowy to kwestia zanieczyszczonego leku. Eksperci od PR tłumaczą nam, jak ta historia odbija się na jej wizerunku oraz oceniają działania komunikacyjne tenisistki oraz jej otoczenia. – Nagle wszyscy stali się ekspertami od dopingu – mówi Sport.pl medioznawczyni dr Katarzyna Kopeć-Ziemczyk.
W czwartek 28 listopada świat dowiedział się o tym, że Iga Świątek miała w sierpniu pozytywny wynik testu antydopingowego. Tego dnia Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) poinformowała o postępowaniu, jakie toczyło się wobec polskiej tenisistki. Sama Świątek także wrzuciła na Instagramie wideo tłumaczące sytuację. Wersję polską nagrania opatrzono napisami dla zagranicznych kibiców i dziennikarzy.
Ponadto w tym samym czasie team zawodniczki rozesłał do mediów rozbudowaną informację prasową, a na stronie internetowej Igi Świątek pojawiły się szczegóły procedury, jaką przeszła wiceliderką rankingu w walce o uniewinnienie.
Jak eksperci oceniają płaszczyznę komunikacyjną?
Rozmawiamy z ekspertami, którzy oceniają komunikację prowadzoną przez otoczenie Świątek i samą zainteresowaną w kryzysowej sytuacji. – Zespół zachował się profesjonalnie, kryzysową sytuację udało się utrzymać w tajemnicy. Dobry komunikat wysłał Tomasz Świątek (ojciec tenisistki – przyp.red.) – wyważony, prosty i wiarygodny, nagrany w formie wiadomości głosowej na WhatsAppie. Uciął on wszystkie plotki. Przeciętny kibic nie zdaje sobie sprawy pod jak dużym obciążeniem psychicznym i fizycznym żyją czołowi sportowcy – wskazuje w rozmowie ze Sport.pl Adam Pawlukiewicz z Pentagon Research.