czwartek 28 listopada Iga Świątek wydała oświadczenie, w którym wyznała, iż w jej organizmie znaleziono śladowe ilości trimetazydyny, które pojawiły się tam na skutek fabrycznego zanieczyszczenia leku z melatoniną. Polka został “symbolicznie” ukarana miesięcznym zawieszeniem, które wygaśnie w pierwszym tygodniu grudnia. Jean-Claude Alvarez, profesor farmakologi i dyrektor laboratorium toksykologicznego w Garches mówi, że w tej sprawie doszło do poważnego błędu.
Najtrudniejszy okres w karierze Igi Świątek dobiega właśnie końca. Polka niespełna miesiąc temu została zawieszona po wykryciu w jej organizmie śladowych ilości niedozwolonej substancji, która, jak się okazało, znalazła się tam na skutek fabrycznego zanieczyszczenia leki z melatoniną.
Zawieszenie Igi Świątek trwało od 12 września i zostało uchylone 4 października. Kara została nałożona na miesiąc, więc po zakończeniu postępowania (27 listopada) znowu obowiązuje i musi zostać dokończona. Z tego powodu Polka w zeszły czwartek poinformowała, że zawieszenie będzie trwać jeszcze 8 dni.
Potwierdzono, że Iga Świątek przyjęła tę substancję nieświadomie, a wykryte ilości są tak małe, że nie mogły wpłynąć na wyniki sportowe tenisistki. Na szczęście, klauzula poufności w tej sprawie skończyła się 28 listopada i kibice mogli poznać prawdę. Najlepszą wiadomością jest to, że zawieszenie Polki kończy się już w pierwszym tygodniu grudnia i przypadło na okres, w którym nie odbywały się żadne zawody.
Z wizerunkowego punktu widzenia to jednak nie koniec problemów. W świat poszła bowiem wiadomość, że Iga Świątek została zawieszona za wykrycie w jej organizmie niedozwolonych substancji. Takie wydarzenia często przyszywają sportowcom niechcianą łatkę. Miejmy nadzieję, że Polka sobie z nią poradzi.
Iga Świątek w tarapatach. Dyrektor WADA reaguje na wpadkę dopingową. Nagłe ogłoszenie ws. Polki