– Zostało wykryte najmniejsze w historii stężenie trimetazydyny. To najtrudniejsze doświadczenie w moim życiu. Nie zrobiłam nic złego – tłumaczyła się Iga Świątek (2. WTA), gdy wyszło na jaw, że uzyskała pozytywny wynik testu antydopingowego. Polce udało się udowodnić przypadkowe przyjęcie zakazanej substancji, przez co została zawieszona tylko na miesiąc. Ale cała sprawa co jakiś czas wraca.
Iga Świątek i Jannik Sinner w centrum spraw dopingowych. “To mi się nie podobało”
W kontekście Świątek często przywołuje się również Jannika Sinnera (1. ATP), u którego podczas turnieju ATP 1000 w Indian Wells wykryto zabroniony klostebol. Włoch wykazał, iż zabroniony środek znalazł się w jego organizmie przez błąd członków zespołu (stosowali maść z tą substancją), przez co także uniknął długiego zawieszenia.
To, w jaki sposób rozegrano sprawy Polki i Włocha, nie wszystkim odpowiada. – W tym sezonie mieliśmy głośne sprawy dopingowe z udziałem Sinnera i Świątek. To, co mi się nie podobało, to brak przejrzystości w tych dwóch przypadkach – powiedział Jason Goodall, były tenisista i trener, a obecnie ekspert, w programie Tennis Channel Live (cytat za portalem essentiallysports.com)